Dla wielu przedsiębiorców Chiński biznes zalewa rynki niczym prawdziwe tsunami. Ilu z nas patrzy z obawą na pędzące ze wschodu firmy. Zastanawia, czy jesteśmy w stanie przetrwać konfrontację z potęgą chińskiego smoka. A może pytanie powinno leżeć w zupełnie innymi miejscu…
Niezależnie jak podchodzimy do chińskiej ekspansji, jedno nie podlega dyskusji. Jest ona efektem uporu i ciężkiej pracy. To nie jest tak, że pewnego dnia dobra wróżka zawitała do Chin mówiąc „od dziś będziecie gospodarczą potęgą”. Machnęła swoją różdżką i proszę… ja grzyby po deszczu wyrosły chińskie potęgi i zdominowały część światowego rynku. Nic z tych rzeczy! To zasługa pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Można mówić o kopiowaniu rozwiązań, o bezwzględnym dążeniu do celu. Braku respektu dla zachodnich norm czy też nieoglądaniu się za siebie. Można…
Tylko, że na końcu i tak sprowadza się to do godzin, tygodni, lat wytężonej pracy pokoleń. Kiedyś pracujących ponad normę dziś już tylko w formacie 9/9/6. Od dziewiątej do dziewiątej sześć dni w tygodniu. Jak mówi Tian Tian to norma, która nikogo nie dziwi. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie wypracować komfort dla przyszłych pokoleń. I tu pojawia się podstawowa różnica. Tak jak w Europie skupiamy się na formie „ja”. W chinach dominuje pojęcie „my”.
To właśnie społeczność, grupa, zespół stają się nadrzędne wobec potrzeb jednostki. Co ciekawe nie odbywa się to aż takim koszem jak mogłoby mam się wydawać. Może zamiast patrzeć z dezaprobatą powinniśmy spróbować zrozumieć kulturą myślącą inaczej niż my i amiast jej obawiać nauczyć się z nią żyć…
Rozmawiają: Tain Tian | Olaf Jarzemski