Winiarnia, biznes jak każdy inny. Pracujesz, obsługujesz klientów, zarabiasz… Pytanie, czy rzeczywistość nie jest jednak „troszkę” inna. Odpowiedź zna bufetowy Marcin Kubiak, właściciel winiarni „Pod Czarnym Kotem”.
Chyba każdy z nas miał w życiu epizod pt. otworzę knajpę. Będę prowadził lokal, miał kontakt z klientami, zarabiał fajny hajs, no i w ogóle. No i właśnie to „w ogóle” sprawiło, że tych którzy naprawdę plan zrealizowali, jest tak niewielu. Dlaczego? Pewnie dlatego, że dopiero kiedy zaczynamy przyglądać się bliżej, zza grubej kurtyny zaczynają wychylać się mało przyjemne drobiazgi, które psują ten idylliczny obraz sielanki. Możemy zapomnieć o siedzeniu przy barze, piciu wina z klientami, rozmowach do białego rana i dziesiątkach niezwykłych wieczorów. Tzn. nie żeby ich nie było! Jasne, że takie są!
Tylko by do nich dotrzeć czeka nas osiemnaście lat mozolnego budowania biznesu. Borykania z ludźmi i sprzętem. Nieprzespanych nocy i wiecznie chcących od nas czegoś klientów. Podobnie jak w każdym innym biznesie, życie restauratora różami usłane nie jest. Często widząc uśmiechniętego właściciela przy barze nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo jest to przyklejony uśmiech. Ile wysiłku kosztuje i jak często ten do którego uśmiechać się musimy zatruwa naszą krew.
Czy w takim razie warto otwierać knajpę?
Jasne, że tak! Pamiętajmy jednak aby dobrze się przygotować do idących za tą decyzją wyzwań;)
Więcej opowie Wam Marcin Kubiak. Posłuchajcie…
Rozmawiają: Marcin Kubiak | Olaf Jarzemski
Więcej informacji na stronie: Pod czarnym kotem